Tak trochę parafrazując klasyka, bo chociaż Krasicki głosił, że to złego początki są miłe, to trochę wierzę, że u nas kolejność się odwróciła i skończy się zdecydowanie lepiej niż zaczęło. 23 kwietnia przyszły na świat wyczekane przez nas kocięta. To drugi miot naszej kotki norweskiej leśnej – Abigail Kocie Zakamarki*PL i ślicznego kocurka Santany Kotyani*PL. Ciąża przebiegała bezproblemowo – Bisia jak każda ciężarna spała, jadła, więcej spała, więcej jadła i z zaangażowaniem tyła. Z porodem jednak mieliśmy już trochę problemów. Skończyło się niestety cesarskim cięciem, zalanymi maluchami, strachem, stresem i nieprzespanymi nocami. Początki były trudne, dzieciarnia nie bardzo garnęła się do ssania, Bisia nie bardzo garnęła się do opieki. Po prawie trzech tygodniach chyba możemy jednak odetchnąć z ulgą i przedstawić Wam nasz ognisty i wybuchowy – wulkaniczny miot „E”.

Podzielili się po równo, bo mamy dwie dziewczynki i dwóch chłopców. Jest więc Erta Ale, nasza „góra dymu”, jest ognista Etna, pierwszy do wszystkiego Ebeko i najczarniejszy, bo chyba jedyny bez srebra, Erebus. Dzieciaki rosną, patrzą na świat już własnymi oczkami i zaczynają interesować się czymś więcej niż maminym mlekiem i porodówką. Oj tak… już garną się do wychodzenia, już by się chętnie porozłaziły po kątach. Tylko nóżki jeszcze nie do końca są w stanie utrzymać ciężar małego-dużego ciałka, a i koordynacja jeszcze kuleje. Ale z doświadczenia wiemy, że to jeszcze tydzień, jeszcze dwa. Już niedługo te małe nieporadne szkraby zamienią się w małe, zdecydowanie bardziej poradne kocięta. A potem kolejny tydzień czy dwa, kiedy te poradne kocięta zamienią się w małe kotki. I wtedy nikt już nie będzie bezpieczny :). Ale to przyszłość. Póki co zapraszamy was do zakładki KOCIĘTA, gdzie możecie podejrzeć co słychać u naszej kociej mamusi i jej dzieci.

Hodowla kotów norweskich leśnych Gdynia, kocięta norweskie leśne, koty norweskie leśne
Złe miłego początki…