Hodowla to piękne chwile… kiedy pomagamy maluchom wydostać się na świat, karmimy je, uczymy, że człowiek to całkiem fajny ktoś. Pokazujemy im kolejne możliwości. Pozwalamy biegać po sobie śmiejąc się z tupotu małych łapek. Kiedy z zafascynowaniem patrzymy jak maluchy rosną, rozwijają się, stają się KOTAMI. Kiedy dostajemy wiadomości i zdjęcia z nowych domków. Kiedy wiemy, że te nowe domki są najlepsze na świecie. To wiele radości. Ale to też te chwile, o których się nie mówi, których na pierwszy rzut oka nie widać. Chwile kiedy w czterech ścianach podejmujemy nierówną walkę. Kiedy staramy się ukraść czas, zmienić go. Kiedy łapiemy się, jak tonący brzytwy, tej iskierki nadziei. I chwile, kiedy nie wiemy czy mamy siły i wystarczająco wiele łez do wylania, by zaakceptować porażkę. Kiedy natura okazuje się silniejsza od nas, od naszych pragnień, naszych starań. A wtedy musimy podjąć decyzje, których podejmować nie chcemy i których podjęcie zawsze, ale to zawsze pozostawia nas z masą wątpliwości.

W dziale KOCIĘTA znajdziecie nowe zdjęcia naszych A-dzieciaków. Niestety, nie wszystkich. Bo mimo walki nie zawsze można oszukać naturę. Aieczka pożegnała nas, chociaż dopiero co zdążyła nas powitać. Pożegnała nas cichutko, spokojnie. Dwa tygodnie – powiedziałby ktoś – co to jest. A jednak czasami dwa tygodnie to więcej czasu niż nam się wydaje. I odejście takiego malucha boli równie mocno jak odejście kotów po latach. Wiemy, że decyzja była słuszna – sekcja wykazała zmiany martwicze na płuckach, spowodowane najprawdopodobniej zalaniem przy urodzeniu i niepełnym rozprężeniem płuc. Wiemy, że nie byliśmy w stanie jej pomóc. A jednak w człowieku zostaje żal. Zostają pytania i wątpliwości.

Śpij dobrze Aieczko, kotku o dwóch twarzach. Tak bardzo, bardzo nam przykro, że nie umieliśmy zrobić nic więcej… Tak bardzo nam przykro, że nie umieliśmy ci pomóc…

Słodko-gorzkie życie hodowcy